Jak Internet wpływa na myślenie - chęć publikowania

Cześć, w tym wpisie opowiem o moich obserwacjach tego, jak Internet wpływa na nasze myślenie. Historia zaczyna się kilka dni temu, kiedy znalazłem nowy sposób na założenie paska nato do zegarka...
Paski nato moim zdaniem nie są zbyt wygodne, bo przez nie zegarek sporo odstaje od ręki i dodatkowo mają trochę odstającego materiału, który trzeba zawijać. W sieci znalazłem kilka sposobów, jak można uniknąć tych problemów i wymyśliłem jeszcze jeden. 
Od razu poczułem, że muszę podzielić się tym sposobem w Internecie - pomyślałem o nagraniu filmiku czy też zrobienia instrukcji na forum zegarkowym. Chwile później przyszła refleksja - dlaczego jest we mnie tak duża chęć do opublikowania tej informacji w sieci...

Takie "kreatywne pomysły" jak ten z paskiem, w moim domu pojawiały się bardzo często. Ojciec umie naprawić telewizor i wideo, zrobić kosiarkę z dziecięcego samochodziku i silnika z pralki, czy przedłużyć życie żarówce, wymieniając w niej elektronikę ze stłuczonej żarówki. Jako dziecko zrobiłem całkiem niezłą piłkę na wzór piłki baseballowej, bawiłem się łukiem ogniowym i spędzałem całe dnie, próbując ulepszyć moją wędkę. Różnica jest taka, że 15 lat temu robiło się rzeczy dla konkretnego celu, by rozwiązać jakiś problem. 

Było to znacznie trudniejsze niż dzisiaj, bo nie mogłeś obejrzeć tutoriala o tym, jak naprawić uszkodzoną szczytówkę w wędce albo jak zrobić podbierak z siatki na ryby i połamanej wędki*. Nie można też było pójść do sklepu i kupić wielu rzeczy, bo ich albo nie było w sklepie, albo nie było na nie pieniędzy. 

Dziś świat działa odwrotnie - możemy iść do sklepu, kupić masę sprzętu i publikować jego recenzje i nagrywać filmy. Za ekspertów często chcą uchodzić osoby początkujące, często nie znające podstawowych zasad. 

Taka niepohamowana chęć dzielenia się fragmentami naszego życia w sieci wiąże się z jeszcze większym obciążeniem cyfrowym. Gdybym opublikował tekst na forum zegarkowym (które i tak mam zablokowane, bo wchodziłem na nie zbyt często), poświęciłbym kilkanaście dni na sprawdzanie tego, czy ktoś odpisał czy polajkował moje wypociny. Po co to nam potrzebne? Czasu poświęconego na publikowanie nie odzyskamy, a moglibyśmy go poświęcić na rozwijanie wybranego rzemiosła czy zwykły odpoczynek.

Internet wpływa na nas także w ten sposób, że robimy wiele rzeczy nie dla przyjemności, a po to, by potem dzielić się nimi w sieci. Wyjeżdżamy na wakacje, publikujemy openingi czy "lets pleje", nagrywamy nasze przemyślenia by dostać "lajki" na Fejsbooku, YouTube i innych mediach. 

Robimy coś, a mamy już w głowie fajny feedback jaki dostaniemy od widzów. W ten sposób nie możemy żyć "tu i teraz", niby gdzieś jesteśmy i coś robimy, ale nasze myśli są już gdzie indziej. Wpływa to też na nasze skupienie i jakość wykonywanej pracy. 

Jeden z moich znajomych wyjechał na stałe do Azji. Gdy spytałem się go, czy będzie publikował wideobloga relacjonującego pobyt, powiedział że nie, bo będzie mu to przeszkadzało w doświadczaniu tego miejsca. Trochę się to nie sprawdziło, bo jednego razu udał się na 2 tygodniowy "obóz medytacji" i gdy tylko opuścił miejsce odosobnienia, od razu nagrał o tym film :) 

Przykład z życia zawodowego - kiedyś miałem bardzo dużą presję na to, by codziennie publikować jakiś kod na portalu Github. Github ma super funkcję, bo pokazuje Ci kafelki odwzorowujące, ile kodu wrzuciłeś każdego dnia na serwer. Inne osoby mogą przeglądać Twój kod. Teraz dylemat - czy wrzucać na GH wszystko co stworzyłem sobie po pracy, by zaspokoić ego? Czy darować sobie chęć imponowania innym programistom i skupić się na rzeczywistej, dającej korzyści nauce i publikować jedynie najciekawsze fragmenty kodu i programy, które dają realne korzyści? Da nam to dużo więcej, niż szybkie wrzucanie kodu tylko po to, by zazielenić kolejną kratkę. 



Podsumowując, Internet jest świetnym miejscem do dzielenia się wiedzą, ale wydaje mi się, że wiele osób nie radzi sobie z chęcią publikowania. Zanim wrzucisz coś do sieci, warto zapytać siebie, czy dana informacja jest warta publikacji oraz - jakie to będzie niosło ze sobą konsekwencje, także pod względem sił mentalnych które poświęcimy na cały proces. Wydaje mi się, że w wielu przypadkach warto sobie odpuścić.

Nawet pisząc ten tekst, oczekuję odrobiny atencji i chociaż tego, że zostawisz interesujący komentarz.
Pozdrawiam - knaja

*Przepraszam za ciągłe nawiązywanie do wędkowania, ale to hobby zajmowało mnie w czasach przedinternetowych.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

🏠📱Pożegnanie ze smart home, czyli lepsze wrogiem dobrego📱🏠

Najostrzejsze zupki chińskie

🥒🍹Beninkaza szorstka (Benincasa hispida) - zrobisz z niej i herbatę, i gulasz🍹🥒